Missale
Meum

Objaśnienia Ewangelii na 23 niedzielę po Zesłaniu Ducha św.


\(1\) Te dwa cuda, o których mówi dzisiejsza Ewangelja, obszerniej nieco
i z dodaniem różnych szczegółów opowiada też św. Marek i św. Łukasz.
Od nich dowiadujemy się, że ów książę, szukający u Pana Jezusa pomocy
w smutku, nazywał się Jair i był głównym przełożonym synagogi
w Kafarnaum; córeczka jego była jedynaczką i miała dwanaście lat.
Niewiasta zaś, którą P. Jezus uzdrowił, była bogatą Chananejką,
pochodzącą z Cezarei Filipowej. Niewiasta ta przez dwanaście lat radziła
się przeróżnych lekarzy i wielkie na nich wydała pieniądze. Zrozumiejże
więc, że i książęta i bogaci, a nie sami tylko ludzie biednego stanu
cierpią ciężkie dolegliwości, a P. Jezus ich bynajmniej nie opuszcza,
chociaż bardziej kocha ubogich i maluczkich. I księcia onego
i Chananejkę jednak dopiero potrzeba przywiodła do P. Jezusa: i znów
sprawdziło się przysłowie: «kiedy trwoga, to do Boga,» abyś i ty wśród
różnych dolegliwości i smutków życia niniejszego nie mniemał, że Pan Bóg
cię opuścił i o tobie zapomniał, ale abyś korzystał z nich, żeby tem
szczerzej garnąć się do Boga, im więcej zawodzi cię świat i ziemia.

\(2\) Jair ów, mieszkając w Kafarnaum, z bliska patrzał na cuda i cały
tryb życia P. Jezusa, lepiej więc niż inni panowie i faryzeusze
wiedział, co sądzić o Nim, i chociaż nie był jeszcze przekonany, że On
jest obiecanym Mesjaszem i Synem Bożym, przecież nie wątpił, że jest
od Boga posłanym prorokiem, «potężnym w uczynku i mowie przed Bogiem
i wszystkim ludem.» Przy pierwszej więc, jaka mu się nadarza
sposobności, wiara i ufność jego się ożywia, a sposobnością tą jest
ciężki smutek rodzinny, choroba i śmierć jedynaczki. Pełen wiary
w cudowną moc P. Jezusa i ufności w dobroć i łaskawość Jego, kiedy
wszystkie środki ludzkie wyczerpały się i zawiodły, idzie do P, Jezusa,
przypada do stóp jego świętych z wielkim uszanowaniem, opowiada mu
o smutku swoim tak, jak tylko ojciec zagrożony utratą jedynego,
ukochanego dziecka swego wypowiedzieć umie i kończy serdeczną, usilną
i zarazem pokorną prośbą: «pójdź, włóż na nią rękę twoją, a żyć będzie.»
Na taką prośbę P. Jezus od razu «wstawszy szedł za nim i uczniowie
Jego.» Czyż tylko w owych czasach i tylko ten jeden ojciec był zagrożony
utratą dziecka, umiłowanego nad wszystkie skarby świata? Czyż w naszych
czasach mało jest takich, co usiłują wyprosić u P. Jezusa życie dla
swoich najdroższych? I niejeden w smutku swoim pyta: czemuż tego jednego
P. Jezus poratował i pocieszył, a setki i tysiące innych, a między
innymi i mnie nie wysłuchał? Wszak Jego nic by to nie kosztowało, bo
gdyby tylko zechciał, stałoby się według woli Jego. Podobne pytanie
zadano P. Jezusowi w Nazarecie, gdzie żadnego nie uczynił cudu: «Jako
wiele rzeczy słyszeliśmy uczynionych w Kafarnaum, uczyń» «i tu
w ojczyźnie Twojej.» P. Jezus, odpowiadając na ten zarzut powołał się
na przykład Eljasza, który z wielu wdów potrzebujących jedną tylko
poratował w Sarepcie Sydońskiej, i na Elizeusza, który z pośród wielu
trędowatych uzdrowił tylko Naamana Syryjczyka. Dlaczego P. Jezus jednych
wysłuchuje, tego my nie wiemy, bo On nam tego nie objawił, ale wiemy,
że cokolwiek P. Jezus daje albo odmawia, to zawsze z dobrego serca i dla
dobra naszego daje lub odmawia; umiejmyż tedy korzystać jak z jednego,
tak też z drugiego.

\(3\) Już cieszy się Jair i uwielbia dobroć P. Jezusa, że od razu
spieszy do jego córeczki, «a oto niewiasta» niespodzianie i dla niego
bardzo niepożądanie, wstrzymuje cały pochód. Niewiasta ta z daleka
przybyła. Od dwunastu lat cierpi dolegliwą chorobę, do której nawet
przyznać się wstydzi. Lekarzy radziła się różnych, niemało pieniędzy
na nich wydała, ale wszystko daremnie. Ona tylko cośkolwiek i mniej niż
Jair, posłyszała o dobroci i mocy P. Jezusa: nie żąda, jak Jair, żeby P.
Jezus włożył na nią rękę swoją, nie śmie też jak on przedłożyć
P. Jezusowi tego, co jej dolega, nie śmie nawet pokazać Mu się na oczy,
ale wiara i ufność jej większa jest niżu Jaira. Ona pewna tego,
że «bym tylko dotknęła się szaty Jego, będę zdrowa.» Nie zawiodła jej
wiara, bo Pan «Jezus obróciwszy się i ujrzawszy ją, rzekł: Ufaj córko,
wiara twoja uzdrowiła ciebie.» Dał jej zdrowie, o które prosiła, a nadto
nazwał ją i uczynił córką swoją, wzmocnił jej ufność, a wreszcie okazał
jej, że nic przed nim nie ma ukrytego, bo On wszystko wie, a zatem jest
Bogiem wcielonym. Obyś i ty miał wiarę tej niewiasty! Jak ta niewiasta
słyszała i uwierzyła, że P. Jezus jest w ziemi żydowskiej, tak i ty
słyszałeś i uwierzyłeś, że ten sam P. Jezus żywy i prawdziwy zostaje
w Przen. Sakramencie. Podobnie jak wtenczas szaty pokrywały Ciało Słowa,
tak w Przen. Sakramencie postacie chleba i wina pokrywają niejako święte
człowieczeństwo i Bóstwo P. Jezusa. Sakramentalnych szat P. Jezusa
dotykasz się nie raz jeden w życiu, ale tylekroć, ile razy przyjmujesz
Sakrament Przenajświętszy. Dotykasz się ich najprzód językiem, a czy ten
język wyzdrowiał z tylu chorób, jako to wielomóstwa, plotkarstwo, obmów
i potwarzy, z bluźnierstw, przekleństw, kłamstw, mów bezwstydnych
i innych nieprawości? Dotykasz się szat Jezusowych podniebieniem swojem,
a czy ono wyzdrowiało z obżarstwa i opilstwa? Przyjmujesz Go do serca,
a czyż nauczyłeś się przynajmniej tej jedne, tak króciuchnej nauki
P. Jezusa: «uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca?»
Po onej niewieście aż do śmierci było znać, że dotknęła się P. Jezusa;
a po tobie czy przynajmniej przez kilka tygodni albo choć kilka dni
znać, że nie tylko dotknąłeś się P. Jezusa, ale że On był zamieszkał
w sercu twojem? Oby tak było! Ona niewiasta wiedziała, po co szła do P.
Jezusa, a ty może ani trochę sprawy sobie z tego nie zdajesz. Zawstydźże
się i postaraj, abyś odtąd więcej odnosił pożytku z twoich Komunji
świętych.

\(4\) Zwłoka, wywołana zajściem z tą niewiastą, ciężką była próbą dla
biednego Jaira, bo chociaż patrzy na nowy dowód potęgi i łaskawości
P. Jezusa, to przecież i serce ojca w nim się odzywa i trwoży się
o dziecko i kusi go podobno niecierpliwość na niewiastę i gniew
na tłumy, utrudniające szybszy pochód ku domowi.

\(5\) «Nie umarła dzieweczka, ale śpi; i nie śmiali się z Niego.» Często
P. Jezus i Pismo św. śmierć nazywa snem, a i między chrześcijanami utarł
się zwyczaj mówić o zmarłych, że zasnęli w Panu. Tem słuszniej o tej
dzieweczce, którą P. Jezus miał niebawem przywołać do życia, mógł
powiedzieć, że nie umarła, ale tylko śpi, zwłaszcza też, że Jemu nie
trudniej wskrzesić umarłego, niż nam obudzić śpiącego. Płaczki najęte,
zaufane w swoje doświadczenie i pewne, że kogo one uznały za umarłego,
ten z pewnością więcej nie wstanie, żartują sobie z P. Jezusa
i naśmiewają się, jakoby się omylił i niedorzeczność powiedział. Jakże
były za to prędko zawstydzone. I w naszych czasach nie brak takich, co
żartują sobie z P. Jezusa i z nauki i z przykazań i z piekła i z nieba.
I oni doczekają się gorszego niestety, niż te płaczki, zawstydzenia.

«Źródło: ks. H. Jackowski SI, Ewangelje niedzielne i świąteczne z objaśnieniami»